Lemnos
Po zwiedzeniu 6 łatwo dostępnych z Polski wyspach greckich, przyszedł rok, kiedy wybór nie był łatwy ani oczywisty. Kretę póki co omijamy, gdyż jest zbyt duża, gorąca i zaludniona. Rozważywszy wszystkie (a raczej wiadome nam) za i przeciw, wybraliśmy Lemnos, które po raz pierwszy pojawiło się w ofercie biur podróży. Tak też z dwójką dzieci (2 i 6 lat), w czerwcu (dla odmiany nie we wrześniu jak dotychczas) wyruszyliśmy na podbój kolejnej wyspy.
Lemnos (znane rowniez jako Limnos) to wyspa na morzu Egejskim, zwana wyspą Hefajstosa, który to spadł właśnie na nią zrzucony przez Zeusa z Olimpu. Mit również wskazuje tę wyspę jako miejsce postoju Argonautów w drodze po złote runo i miejsce pozostawienia rannego łucznika Filokleta w czasie wojny trojańskiej. Historia rzucała wyspę w ręce Persów, Ateńczyków, Rzymian,Cesarstwa Bizantyjskiego i Turcji, by na początku XX wieku powrócić do Grecji.
Ze wzgędu na swoje strategiczne położenie, Lemnos po dziś dzień jest ważną bazą wojskową.
Jest to stosunkowo niewielka, górzysta wyspa, zamieszkiwana przez 17 tyś mieszkańców, którzy głównie utrzymują się z turystyki, uprawy winorośli i warzyw. Na wyspie można kupić wiele lokalnych produktów takich jak wino np. Moshato, ouzo Kondias miody, ser kalathaki i salamoura.
Lemnos to przede wszystkim wyspa jak żadna inna. Zapytacie dlaczego? A to dlatego że brak tu praktycznie turystów, wyspa jest nadal bardzo dziewicza, a miejscowi są przemili i nie zepsuci masową turystyka. Jeżeli szukacie spokoju to tutaj go napewno znajdziecie. Przy żadnej z tak zwanych atrakcji turystycznych nie spotkaliśmy nikogo. Zresztą do połowy z nich prowadzą drogi szutrowe i żaden autobus do nich nie dojedzie. Nie znaczy wcale to, że od razu musicie wypożyczac terenowy samochód. Nasza C3 spokojnie dawała radę.
Natomiast jeżeli szukacie atrakcji dla dzieci typu wodne parki i tym podobne, to nie tutaj. Na Lemnos sa tylko dwa duże hotele przy których znajdują się atrakcje dla najmłodszych, ale to by bylo na tyle.
Ze wzgędu na swoje strategiczne położenie, Lemnos po dziś dzień jest ważną bazą wojskową.
Jest to stosunkowo niewielka, górzysta wyspa, zamieszkiwana przez 17 tyś mieszkańców, którzy głównie utrzymują się z turystyki, uprawy winorośli i warzyw. Na wyspie można kupić wiele lokalnych produktów takich jak wino np. Moshato, ouzo Kondias miody, ser kalathaki i salamoura.
Lemnos to przede wszystkim wyspa jak żadna inna. Zapytacie dlaczego? A to dlatego że brak tu praktycznie turystów, wyspa jest nadal bardzo dziewicza, a miejscowi są przemili i nie zepsuci masową turystyka. Jeżeli szukacie spokoju to tutaj go napewno znajdziecie. Przy żadnej z tak zwanych atrakcji turystycznych nie spotkaliśmy nikogo. Zresztą do połowy z nich prowadzą drogi szutrowe i żaden autobus do nich nie dojedzie. Nie znaczy wcale to, że od razu musicie wypożyczac terenowy samochód. Nasza C3 spokojnie dawała radę.
Natomiast jeżeli szukacie atrakcji dla dzieci typu wodne parki i tym podobne, to nie tutaj. Na Lemnos sa tylko dwa duże hotele przy których znajdują się atrakcje dla najmłodszych, ale to by bylo na tyle.
1. Myrina (stolica)
2. Agios Ioannis 3. Kaspakas 4. Kościólek Agios Sozon 5. Aliki - słone jezioro 6. Hephestia 7. Sanktuarium Kavirio 8. Plaża Evgati 9. Poliochni 10. Panagia Kakaviotsissa 11. Wydmy nieopodal plaży Gomati 12. Półwysep Faraklo |
1. Kornos - "Mały Paryż" to to nie jest
2. Moudros - ciekawy w przeszłości, teraz mocno "posezonowy" 3. Skamieniały las (nie istnieje, ale jego szczatki mozna znalezc w gablotkach w urzedzie miasta w Moudros) 4. Jezioro Chortarolimni - wyschnięte i zarośnięte 5. Termy (Therma) - maleńkie i zdecydowanie przereklamowane 6. Plaża Fanaraki 7. Plaża Plaka 8. Wyspa Koukonisi - jest niedostępna dla zwiedzających |
Agios Ioannis - mała, spokojna miejscowość na zachodzie wyspy gdzie mieszkaliśmy. Za nią asfalt się kończy, więc można dalej eksplorować 4x4 lub na piechotę. Ponoć w górach nieopodal jest ciekawy wodospad, niestety nigdy nie dotarliśmy, bo prowadzi do niego szlak pieszy. W miejscowości dwie prawie puste plaże z leżakami i parasolami, 3 tawerny (w tym jedna prowadzona przez Amerykankę), jeden mały sklepik w którym można dostać lokalne produkty. Mały porcik i wysepka przy plaży. Ponoć to Wyspa Wampirów, a tak naprawdę miejsce gdzie dawniej chowali się złodzieje bydła. Ponad zatoką, na górze widzimy biały kościólek - można tam dojść szlakiem a zachody słońca oglądane z tego miejsca ponoć warte są wspinaczki.
Myrina - obecna stolica wyspy (do 1955 zwana Kastro). Położona w zatoce przedzielonej na pół niewielkim półwyspem na którym zbudowano zamek za czasów weneckich. Głównymi częściami miasta jest "Rzymskie wybrzeże" (widoczne na zdjęciu) i "Tureckie wybrzeże" - nazwane tak od zamieszkujących je narodowości. Co ciekawe, "rzymskie wybrzeże" było zamieszkałe przez Greków, którzy za czasów bizantyjskich byli zwani "rzymianami". Wzdłóż Rzymskiego Wybrzeża ciągnie się plaża i jest mnóstwo tawern z greckimi przysmakami. Okazałe kamienice wzdłóż ulicy pochodzą z XIX wieku. Tutaj też znajdziecie Muzeum Archeologiczne, którego głównymi skarbami są przedmioty odkryte na wykopaliskach w Poliohni.
Naszym zdaniem: Rzymskie Wybrzeże to tak naprawde turystyczny deptak z szeregiem tawern. Jako, że na wyspie ogólnie nie było wielu turystów (pierwsza połowa czerwca) to i tawerny świeciły pustkami. Muzeum Archeologiczne - tylko dla pasjonatów: parę niewielkich salek i gablotki z glinianymi naczyniami itp. W końcowej cześci uliczki plaża jest bardzo wąska (jak na zdjęciu) ale oddalając się od zamku piasku jest coraz wiecej i widać jest to ulubione miejsce tubylców (na plaży dość tłoczno i prawie sami Grecy).
Naszym zdaniem: Rzymskie Wybrzeże to tak naprawde turystyczny deptak z szeregiem tawern. Jako, że na wyspie ogólnie nie było wielu turystów (pierwsza połowa czerwca) to i tawerny świeciły pustkami. Muzeum Archeologiczne - tylko dla pasjonatów: parę niewielkich salek i gablotki z glinianymi naczyniami itp. W końcowej cześci uliczki plaża jest bardzo wąska (jak na zdjęciu) ale oddalając się od zamku piasku jest coraz wiecej i widać jest to ulubione miejsce tubylców (na plaży dość tłoczno i prawie sami Grecy).
Myrina - widok z zamku na tkz. Tureckie Wybrzeże z portem.
Myrina - widok na kościół Agios Nicolaos
Zamek w Myrinie (zwany w przesłości Paliokastro lub Kastro)- powstał w XII wieku za czasów Bizantyjskich, a znacznie rozbudowany został w XIII wieku przez Wenecjan i dalej umocniony przez Turków w czasie panowania Imperium Osmańskiego. Turcy mieszkali na wzgórzu zamkowym i do dzisiaj widoczne są pozostałości ich domów i meczetu. Zamek został zniszczony przez Rosjan w XVIII wieku kiedy to próbowali oswobodzić Lemnos od Turków. Obenie zamek to ruiny zamieszkałe jedynie przez jelenie (ponoc około 200 sztuk). Zamek jest pięknie podświetlony w nocy, więc warto wybrać się do Myriny po zmierzchu. My jednak doznaliśmy rozczarowania, gdy okazało się, że oświetlenie włączane jest tylko w weekendy!
Naszym zdaniem - zamek a raczej jego ruiny są widoczne z niemal każdego punktu miasta, gdyż górują nad Myriną na wysokim wzgórzu-półwyspie. Wspinaczka na wzgórze zajmuje około 20 minut - nam się tego udało dokonać z dziećmi i wózkiem. Teren wewnątrz murów obronnych jest bardzo rozległy i wszedzie widać pozostałości różnych budynków. Co czyni tę wycieczkę wartą trudu wspinaczki to cudowny widok na miasto, zatokę i morze. Prawdą jest to, że mieszkają tam jelenie, widzieliśmy je na własne oczy.
Naszym zdaniem - zamek a raczej jego ruiny są widoczne z niemal każdego punktu miasta, gdyż górują nad Myriną na wysokim wzgórzu-półwyspie. Wspinaczka na wzgórze zajmuje około 20 minut - nam się tego udało dokonać z dziećmi i wózkiem. Teren wewnątrz murów obronnych jest bardzo rozległy i wszedzie widać pozostałości różnych budynków. Co czyni tę wycieczkę wartą trudu wspinaczki to cudowny widok na miasto, zatokę i morze. Prawdą jest to, że mieszkają tam jelenie, widzieliśmy je na własne oczy.
Port w Myrinie na "Tureckim wybrzeżu" - wiele tu malowniczych łódek rybackich i tradycyjnych tawern. Wieczorami port bardzo ożywa - mnóstwo tu mieszkańców spotykających się na kolację, rozmawiających oraz bawiących się dzieci i rybaków powracających z połowu i sprzedających ryby bezpośrednio z kutra.
Uliczka targowa w Myrinie - miedzy 14:00 a 18:00 wiekszość sklepów (prócz supermarketów) jest zamknięta. Sjesta, Grecy odpoczywaja, by znów wieczorem powrócic do pracy gdy temperatura spadnie. Pracuja do 21-22:00, potem znow targowa uliczka zasypiała. Niby główna ulica miasta, atrakcja turystyczna opisana w każdym przewodniku, więc ze zdziwieniem ale i satysfakcją przechadzaliśmy się pustym zupełnie deptakiem w cieniu dachu z winorośli.
Przylądek Kalogeros. Za Agios Ioannis droga asfaltowa się kończy. Można jeszcze chwilę pojechać szutrówką a potem na piechotę iść w stronę morza. Szlak prowadzi albo w góry albo do zatoki z plażą, raczej kamienistą. Po drodze widzimy zagrody dla owiec i kóz oraz pasące się konie. Na końcu czekała nas niespodzianka - klif i widok na kolejną, niedostępną z lądu zatokę z małą plażą. Bardzo piękny widok. Wybierając się w tym kierunku, liczyliśmy na dotarcie do opisanego w przewodniku 15 metrowego wodospadu "źródła Katsaitis". Niestety nie udało nam się do niego dotrzeć z dziećmi.
Agios Sozon - ważny kościółek na południowo-wschodnim skraju wyspy, koło miejscowości Fisini poświęcony jest patronowi wyspy -św. Sozonowi. Święty ten broni żeglarzy i zapewnia szczęśliwy powrót do domu. Legenda mówi, że pasterz z pobliskiej wioski znalazł ikonę św. Sozona i zaniósł ja do domu, ale każdego kolejnego ranka, ikona znajdowała się ponownie w miejscu znalezienia wskazując przyszłe miejsce powstania świątyni. Co roku we wrześniu w pobliżu kościółka odbywają się obchody ku czci tego świętego na które zbierają się mieszkańcy całej wyspy. Teren wokół kościółka jest dość piaszczysty i suchy, dlatego wyspiarze nazywają go "Pustynią Limnos".
Naszym zdaniem - Kościółek na szczycie klifu, góruje nad zatoką, bardzo spokojnie, nie było żadnych turystów oprocz nas. Ale to, co nam najbardziej zapadło w pamięć to.... surprise surprise... zardzewiały czołg pozostawiony na skraju klifu niedaleko za kościołem. Pewnie kiedyś strzegł wyspy przed Turkami...teraz jest atrakcją, szczególnie dla panów.
Naszym zdaniem - Kościółek na szczycie klifu, góruje nad zatoką, bardzo spokojnie, nie było żadnych turystów oprocz nas. Ale to, co nam najbardziej zapadło w pamięć to.... surprise surprise... zardzewiały czołg pozostawiony na skraju klifu niedaleko za kościołem. Pewnie kiedyś strzegł wyspy przed Turkami...teraz jest atrakcją, szczególnie dla panów.
Romanou - w drodze do Poliohni pojechaliśmy jakoś źle i trafiliśmy na drogowskaz prowadzący nad do opuszczonych wiatraków. Bardzo malownicze miejsce, piękna łąka. Szkoda, że wiatraki te i wiele innych spotykanych na wyspie były bardzo zniszczone. Można by uczynić z nich dużą atrakcję turystyczną, gdyby tylko znalazły się środki na renowację...Odnowione można spotkać koło miejscowości Kontias, gdzi niestety nie dotarliśmy.
Moudros - to drugie co do wielkości miasto Lemnos (1000 mieszkańców), niegdysiejsza stolica wyspy z portem w rozległej zatoce. Miasto i okolice mają ciekawą historię.Na wzórzu za Moudros istniał zamek, który w XVII zniszczyli Wencjanie. Również nieopodal miasta odkryto skamieniały las. Jego pozostałości można obejrzeć w lokalnym urzędzie w gablotach muzealnych. Również, o czym zapewne wiedzą miłośnicy historii, w Moudros stacjonowały sprzymierzone armie w czasie I Wojny Światowej (Kampania Dardanelska). Tutaj miały też siedibę polowe szpitale Kandadyjskie i Australijskie. W Październiku 1918 zawarto słynny Rozejm w Mudros kończący działania wojenne pomiędzy Imperium Osmańskim a Ententą. Rozejm został podpisany na pokładzie okrętu liniowego Royal Navy Agamemnon króry stał zacuowany w porcie. Na północny-wschód za Moudros znajduje się cmentarz wojskowy, gdzie znalazło spoczynek 885 żolnierzy z okresu 1915-1919.
Naszym zdaniem - zachęceni opisanymi powyżej atrakcjami z ciekawością wybraliśmy się do Moudros. Co zastaliśmy: zaniedbany port, świecące pustkami 2-3 tawerny, mocno przedsezonowy nastrój przypominający polskie lata 80-te. Pytaliśmy więc o skamieniały las. Okazało się, że lasu do zwiedzania nie ma, jedynie w podbliskim urzędzie możemy obejrzeć skamieniałe liście, pnie etc. W kilku miejscach na wyspie można zobaczyć zagrodzony siatką skamieniały pień, ale to wszystko. Cmentarz wojskowy natomiast jest dobrze utrzymany, ale to atrakacja dla pasjonatów (mój mąż). Mnie zainteresowały ślimaki na słupach wysokiego napięcia - jakby czekały na deszcz bliżej nieba. Ogólnie Moudros to niewątpliwie miejsce o niezwyłej historii, ale trudno sobie dzisiaj tam wyobrazić i bizantyjski zamek i tysiące żołnierzy Ententy stacjonujących w zatoce.
Naszym zdaniem - zachęceni opisanymi powyżej atrakcjami z ciekawością wybraliśmy się do Moudros. Co zastaliśmy: zaniedbany port, świecące pustkami 2-3 tawerny, mocno przedsezonowy nastrój przypominający polskie lata 80-te. Pytaliśmy więc o skamieniały las. Okazało się, że lasu do zwiedzania nie ma, jedynie w podbliskim urzędzie możemy obejrzeć skamieniałe liście, pnie etc. W kilku miejscach na wyspie można zobaczyć zagrodzony siatką skamieniały pień, ale to wszystko. Cmentarz wojskowy natomiast jest dobrze utrzymany, ale to atrakacja dla pasjonatów (mój mąż). Mnie zainteresowały ślimaki na słupach wysokiego napięcia - jakby czekały na deszcz bliżej nieba. Ogólnie Moudros to niewątpliwie miejsce o niezwyłej historii, ale trudno sobie dzisiaj tam wyobrazić i bizantyjski zamek i tysiące żołnierzy Ententy stacjonujących w zatoce.
Poliohni - najważniejsze odkrycie archeologiczne na wyspie z epoki brązu. Miasto na skraju morza, powstałe w VI wieku p.n.e, zamieszkałe przez farmerów przez parę tysięcy lat. Na przeciwległym brzegu, 1000 lat po powstaniu osady, zbudowano Troję z która Poliohni handlowało. Uznaje się, że to najstarsze zorganizowane miasto w Europie i najstarsza ludzka osada na wyspach Egejskich. Odkryto 7 warstw historycznych następujących po sobie wraz z rozwojem miasta a wraz z nimi wybrukowane ulice, rury, miejsca spotkań i place. O demokratycznej organizaji miasta swiadczy "parlament" i miejsce zgromadzeń z kamiennymi ławkami. Miasto świetnie prosperowało przez wiele wieków, na co wskazuje m.in. znaleziona złota biżuteria. Upadek miasta natąpił w okolicy 2 wieku p.n.e w wyniku trzęsień ziemi.
Naszym zdaniem: Do Poliohni najlepiej wybrać się rano, gdzyż wykopalska można zwiedzać jedynie do 15:00. My przybyliśmy trochę przed 4tą i pocałowaliśmy kłódkę. Następnego dnia przyjechaliśmy całą wyspę by obejrzeć to historyczne miejsce. I było warto: Poliohni zbudowano na skraju klifu, więc roztacza się z tąd piękny widok na zatokę. Zaskakująca jest też skondensowana struktura miasta -uliczki, przylegające do siebie sciany domostw i studnie. Ponoć warto tu przyjechać w sierpniu przy pełni księżyca gdyż organizowany jest tam co roku koncert muzyczny. Dla dzieci tez sie tu znajdzie atrakcja, a mianowicie golebie ktore mieszkaja w studniach majacych 3 tysiące lat.
Naszym zdaniem: Do Poliohni najlepiej wybrać się rano, gdzyż wykopalska można zwiedzać jedynie do 15:00. My przybyliśmy trochę przed 4tą i pocałowaliśmy kłódkę. Następnego dnia przyjechaliśmy całą wyspę by obejrzeć to historyczne miejsce. I było warto: Poliohni zbudowano na skraju klifu, więc roztacza się z tąd piękny widok na zatokę. Zaskakująca jest też skondensowana struktura miasta -uliczki, przylegające do siebie sciany domostw i studnie. Ponoć warto tu przyjechać w sierpniu przy pełni księżyca gdyż organizowany jest tam co roku koncert muzyczny. Dla dzieci tez sie tu znajdzie atrakcja, a mianowicie golebie ktore mieszkaja w studniach majacych 3 tysiące lat.
Hefaistia (Ifestia)- to starożytne miasto, niegdyś drugie co do wielkości na wyspie. Znajduje się na północy wypy opodal miejscowości Kontopouli. Od czasów neolitycznych do wczesnego chrześcijaństwa był to ważny ośrodek religijny. Według mitu, zamieszkiwał tu Hefajstos, który nauczył Limnijczyków sztuki kowalstwa.Wykopalisla przeprowadzone w latach 20stych XX wieku odkryły tu na rozległym terenie łaźnie, cmentarz, amfiteatr, sanktuarium Wielkiej Boginii i pałac. Ifestia była zniszczona przez Persów a następnie zdobyta i zamiaszkała przez Ateńczyków w V w.p.n.e. Świetność miasta mineła we wczesnych czasach Bizantyjskich, jako że Chrześcijanie nie chcieli mieszać w miejscu kultu bóstw greckich a i zatoka-port ciągle ulegała erozji.
Naszym zdaniem: dojazd do Ifestii znów drogą szutrową - parę kilometrów od asfaltu. Na miejscu łatwo dotrzeć do amfiteatru, gdyż jest odnowiony i ogrodzony. Można go zwiedzić za darmo, praktycznie brak tu turystów. Pozostałe budowle odkryte przez archeologów prawie 100 lat temu są źle oznakowane, nie ma do nich jasnych ścieżek, więc zwiedzanie Ifestii ograniczyliśmy tylko do teatru.
Naszym zdaniem: dojazd do Ifestii znów drogą szutrową - parę kilometrów od asfaltu. Na miejscu łatwo dotrzeć do amfiteatru, gdyż jest odnowiony i ogrodzony. Można go zwiedzić za darmo, praktycznie brak tu turystów. Pozostałe budowle odkryte przez archeologów prawie 100 lat temu są źle oznakowane, nie ma do nich jasnych ścieżek, więc zwiedzanie Ifestii ograniczyliśmy tylko do teatru.
Kaveirio - sanktuarium bogów Kaviri, synów Hefajstosa oddalone 3 km od Ifetii nad zatoką Tigani, na przylądku Chloe. Powstało w VI lub VII wieku p.n.e. na zboczu wzórza ostro spadającemu ku morzu. Bogowie Kaviri to opiekunowie morza, winnic i płodności. W sanktuarium odbywały się coroczne misteria na ich cześć. Sanktuarium zbudowane było na dwóch tarasach odkrytych w czasie wykopalisk w latach 30tych XX wieku. Do obecnych czasów zachowały się pozostałości kolumn doryckich (kolumnada), pałacu i Telesterionu. Zniszczenie sanktuarium związane jest z rozkwitem chrześcijaństwa na wyspie. Zchodząc ku morzu trafiamy na "jaskinię Filokteta", który to według mitu został tu zostawiony przez Odyseusza, jako, że doznał śmiertelnego ukąszenia przez węża. Jednak ziema lemnyjska go uzdrowiła i udało mu się przyczynić do zwycięstwa pod Troją.
Naszym zdaniem: Jedno z najpiękniejszych miejsc na wyspie. Na odludziu, byliśmy jedynymi zwiedzającymi, wstęp znów za darmo. Mieniące się morze, kwitnące opuncje i wpomnienie dawnych wieków.
Naszym zdaniem: Jedno z najpiękniejszych miejsc na wyspie. Na odludziu, byliśmy jedynymi zwiedzającymi, wstęp znów za darmo. Mieniące się morze, kwitnące opuncje i wpomnienie dawnych wieków.
Kaveiro - widok na zatokę
Jezioro Aliki - na wyspie są 2 większe jeziora - Aliki i Chortarolimni. To pierwsze niestety wysycha w lecie, wiec po dość trudnej polnej drodze zastaliśmy jedynie szuwary i błotko. Aliki, słone jezioro, połączone z morzem jest łatwo dostępne z drogi asfaltowej i spełnia obietnicę z przewodnika - rzeczywiście napotkaliśmy tam całe stado flamingów. Trzeba podchodzić bardzo cicho i powoli, gdyż krzyki dzieci powodowały, że oddalały się od nas wgłąb jeziora. Wiele ptaków zlatuje tu na zimę. Prócz flamingów można tu spotkać pustułki, cietrzewie i wiele innych migrujących ptaków.
Przylądek Faraklo - podażajac na północ polną drogą za miejscowością Propouli szukliśmy "pomnika geologicznego" jak wskazywała mapa. Trafiliśmy na skraj wyspy utkany zielonymi wzgórzami i zachwyciliśmy się urokiem tego miejsca. Znów, całkowity brak turystów, dzikie kozy, niebieskie morze i ciekawe formacje z piaskowca. Piękne miejsce, absolutny must see!
Przylądek Faraklo - tu przyklad ciekawych form z wulkanicznych.
Przylądek Faraklo - i w końcu trafiliśmy w skupisko tych dziwnych wulknicznych tworów. Te utworzone z lavy miliony lat temu kształty zwane są przez miejscowych "fragkokefala". Poniżej znajdziecie maleńką plaże z piaskiem i ławicami małych galaretowatych meduz -nie parzących!
Przylądek Faraklo - tu natura stworzyła "kamienny chlebek", jak zauważyły dzieci.
Wydmy "Pachies Ammoudies" w Gomati - 7 hektarów piasku, gdzieniegdzie porośnietego krzewami oleandrów, białymi liliami (Pankracjum nadmorskie) i tymiankiem. Prowadzi do wydm parukilometrowa, szutrowa droga oddalona od morza. Frajda dla dzieci - turlanie sie z wydm, zakopywanie się w piasku i rzecz jasna obsypywanie wszystkich piaskiem!
Droga do Panagia Kakaviotissa
Naszym zdaniem: do szlaku prowadzą 2 drogi, obie szutrowe i trudne do przebycia zwykłym Citroenem C3. Przeżyliśmy chwile grozy co chwilę zahaczając podwoziem o wystające czy osuwające się kamienie. Można tę trasę od asfaltu rzecz jasna przebyć skuterem/ quadem lub pieszo (dla wytrwałych piechurów), my z dziećmi jednak wybraliśmy jak się okazało "hard way" samochdem. Od małego parkingu szlak prowadzi górską ścieżką (prawie tatrzańską) do kapliczki. Widoki całkiem nie hotelowo-plażowe, ale iście górsko-skaliste. Bardzo nam się podobało! A na końcu nagroda - maleńka kapliczka Panagia Kakaviotissa. Jest w rzeczywistości dużo mniejsza niż by się wydawało patrząc na pocztówki i poradniki. Zbudowana w pół-jaskini ma urok porzuconej pustelni. Pełno tu kozich bobków i jak się dobrze rozejrzycie na skałach mieszkają dzikie kozy.
Naszym zdaniem: do szlaku prowadzą 2 drogi, obie szutrowe i trudne do przebycia zwykłym Citroenem C3. Przeżyliśmy chwile grozy co chwilę zahaczając podwoziem o wystające czy osuwające się kamienie. Można tę trasę od asfaltu rzecz jasna przebyć skuterem/ quadem lub pieszo (dla wytrwałych piechurów), my z dziećmi jednak wybraliśmy jak się okazało "hard way" samochdem. Od małego parkingu szlak prowadzi górską ścieżką (prawie tatrzańską) do kapliczki. Widoki całkiem nie hotelowo-plażowe, ale iście górsko-skaliste. Bardzo nam się podobało! A na końcu nagroda - maleńka kapliczka Panagia Kakaviotissa. Jest w rzeczywistości dużo mniejsza niż by się wydawało patrząc na pocztówki i poradniki. Zbudowana w pół-jaskini ma urok porzuconej pustelni. Pełno tu kozich bobków i jak się dobrze rozejrzycie na skałach mieszkają dzikie kozy.
Panagia Kakaviotssisa - kapliczka na górze Kakavos ku czci Marii Panny. Zbudowana około 1300 roku i zamieszkiwali w niej mnisi z klasztoru Agios Lavra z wspy Agios Eustratios, którzy schronili się tu przed najazdami Turków. Co roku, we wtorek po Wielkanocy z miejscowości Kontia wyrusza do kapliczki procesja z ikoną Panagia Kakaviotssisa, którą to ponoć ostatni z mnichów zostawił na przechowanie jednej z rodzin w tejże miejsowości.
Panagia Kakaviotssisa
Widok na Agios Ioannis