santorini
Na Santorini wybraliśmy się bez dzieci, więc był to drugi raz, po Thassos, gdy zwiedzaliśmy wyspę jako para, nie jako rodzice. Wyspa słynie z dużej liczby turystów, dlatego nie była wcześniej naszym celem. W 2021 liczyliśmy, że ilości odwiedzających będą zredukowane z powodu pandemii i pewnie tak było, jednak w porównaniu z innymi wyspami, "oblężenie" było nadal znaczące. Ale po kolei. Najpierw obowiązkowo ogólne informacje o wyspie.
Obecna nazwa wyspy - Santorini (Santoryn) pochodzi z XIII wieku od słów "święta Irena". Poprzednio była znana jako Thira/Tera, Kallisti czy Strongili. Jest to niewielka wyspa należąca do archipelagu Cyklad na morzu Egejskim. Santorini ma około 90km2 i bez problemu można przejechać z jej północnego krańca na południe wyspy w pół godziny. Jest to wyspa wulkaniczna, która kiedyś (przed 1600 rokiem p.n.e.) była okrągła (Strongili) ale potężna erupcja zatopiła jej środek (na 300-400 metrów pod poziom morza) tworząc pokaźna kalderę, a wraz z nią pięć oddzielonych od siebie wysepek. Na jednej z nich - Nea Kameni, nadal czai się aktywny wulkan Thera.
Wyspa była początkowo zamieszkiwana przez przedstawicieli cywilizacji minojskiej (przybyłej z Krety), którzy zdarzyli opuścić wyspę przed wybuchem wulkanu, pozostawiając po sobie fascynujące pozostałości wioski Akrotiri. Po wybuchu wyspa była niezamieszkana przez kilkaset lat a następnie osiedlili się na niej Dorowie zmieniając nazwę wyspy na Thira. Thia była ważnym portem handlowym pomiędzy Europą a Afryką ale jej znaczenie zmalało za panowania Rzymian. Świetność wyspie przywrócili Wenecjanie jednocześnie fortyfikując wyspę swoimi zamkami, jak to miało miejsce też na innych wyspach. W czasach osmańskich Santorini cieszyła się względną autonomią przez co jej mocna flota żaglowców wspomogła zryw niepodległościowy Grecji.
Santorini, tak jak i wiele innych wysp greckich była nawiedzana przez trzęsienia ziemi. Ostatnie znaczące trzęsienie ziemi miało miejsce w 1956 roku. Wiele budynków zostało zniszczonych a 80 osób zginęło. Mając na uwadze ryzyko kolejnych trzęsień, zaczęto odbudowywać domy będące wydrążonymi w wulkanicznej skale jaskiniami, jedne nad drugimi, z widokiem na kalderę, co obecnie tworzy unikalny charakter miast nad skajem kaldery (Fira, Oia, Imoravigli, Firastefani).
W czasach po trzęsieniu ziemi, gdy znaczenie portowe wyspy straciło na ważności, dochody wyspy coraz bardziej zaczęły pochodzić z turystyki i tak jest do dzisiaj. Dziesiątki samolotów zwożą turystów z całego świata, którzy stłoczeni na wąskich uliczkach chcą doświadczyć zachwalanych w przewodnikach zachodów słońca nad kalderą.
Innym znanym w świecie produktem wyspy są wina. Winorośl uprawia się tu inaczej - krzewy nie są podpierane ale płożą się po wulkanicznym gruncie z pędami owiniętymi wokół pnia. Nadaje to wyjątkowy smak tutejszym trunkom, z których najbardziej znane to Assyrtiko (wytrawne) i Vinsanto (słodkie, deserowe).
Naszym zdaniem: Malowane na biało domy, niebieskie okiennice, czy kopuły kościołów - któż z nas nie widział takich pocztówek? Śluby, rocznice, sesje zdjęciowe w powiewnych sukniach, jednodniowe wycieczki z ogromnych statków (jak ten widoczny na zdjęciu powyżej) i ci wszyscy przybywający promami i samolotami, zabierają wyspie uroku ale i tak jest w niej coś wyjątkowego, zdjęcia "robią się same" a co wieczór zanurzające się w morzu słońce napawa spokojem i dobrą energią. Ale warto pamiętać, ze Santorini to nie tylko Oia. Dla tych, co lubią dotknąć minionych czasów, wykopaliska Akrotiri czy wydobyte z nich artefakty w muzeum w Firze albo pozostałości starożytnej Thiry to perełki nie do przegapienia. A dla tych co chcą poczuć klimat wyspy ale bez tłumów tarasujących przejście, Pyrgos, Megalochori czy latarnia morska na południowym skraju wyspy będą najlepszym wyborem.
Obecna nazwa wyspy - Santorini (Santoryn) pochodzi z XIII wieku od słów "święta Irena". Poprzednio była znana jako Thira/Tera, Kallisti czy Strongili. Jest to niewielka wyspa należąca do archipelagu Cyklad na morzu Egejskim. Santorini ma około 90km2 i bez problemu można przejechać z jej północnego krańca na południe wyspy w pół godziny. Jest to wyspa wulkaniczna, która kiedyś (przed 1600 rokiem p.n.e.) była okrągła (Strongili) ale potężna erupcja zatopiła jej środek (na 300-400 metrów pod poziom morza) tworząc pokaźna kalderę, a wraz z nią pięć oddzielonych od siebie wysepek. Na jednej z nich - Nea Kameni, nadal czai się aktywny wulkan Thera.
Wyspa była początkowo zamieszkiwana przez przedstawicieli cywilizacji minojskiej (przybyłej z Krety), którzy zdarzyli opuścić wyspę przed wybuchem wulkanu, pozostawiając po sobie fascynujące pozostałości wioski Akrotiri. Po wybuchu wyspa była niezamieszkana przez kilkaset lat a następnie osiedlili się na niej Dorowie zmieniając nazwę wyspy na Thira. Thia była ważnym portem handlowym pomiędzy Europą a Afryką ale jej znaczenie zmalało za panowania Rzymian. Świetność wyspie przywrócili Wenecjanie jednocześnie fortyfikując wyspę swoimi zamkami, jak to miało miejsce też na innych wyspach. W czasach osmańskich Santorini cieszyła się względną autonomią przez co jej mocna flota żaglowców wspomogła zryw niepodległościowy Grecji.
Santorini, tak jak i wiele innych wysp greckich była nawiedzana przez trzęsienia ziemi. Ostatnie znaczące trzęsienie ziemi miało miejsce w 1956 roku. Wiele budynków zostało zniszczonych a 80 osób zginęło. Mając na uwadze ryzyko kolejnych trzęsień, zaczęto odbudowywać domy będące wydrążonymi w wulkanicznej skale jaskiniami, jedne nad drugimi, z widokiem na kalderę, co obecnie tworzy unikalny charakter miast nad skajem kaldery (Fira, Oia, Imoravigli, Firastefani).
W czasach po trzęsieniu ziemi, gdy znaczenie portowe wyspy straciło na ważności, dochody wyspy coraz bardziej zaczęły pochodzić z turystyki i tak jest do dzisiaj. Dziesiątki samolotów zwożą turystów z całego świata, którzy stłoczeni na wąskich uliczkach chcą doświadczyć zachwalanych w przewodnikach zachodów słońca nad kalderą.
Innym znanym w świecie produktem wyspy są wina. Winorośl uprawia się tu inaczej - krzewy nie są podpierane ale płożą się po wulkanicznym gruncie z pędami owiniętymi wokół pnia. Nadaje to wyjątkowy smak tutejszym trunkom, z których najbardziej znane to Assyrtiko (wytrawne) i Vinsanto (słodkie, deserowe).
Naszym zdaniem: Malowane na biało domy, niebieskie okiennice, czy kopuły kościołów - któż z nas nie widział takich pocztówek? Śluby, rocznice, sesje zdjęciowe w powiewnych sukniach, jednodniowe wycieczki z ogromnych statków (jak ten widoczny na zdjęciu powyżej) i ci wszyscy przybywający promami i samolotami, zabierają wyspie uroku ale i tak jest w niej coś wyjątkowego, zdjęcia "robią się same" a co wieczór zanurzające się w morzu słońce napawa spokojem i dobrą energią. Ale warto pamiętać, ze Santorini to nie tylko Oia. Dla tych, co lubią dotknąć minionych czasów, wykopaliska Akrotiri czy wydobyte z nich artefakty w muzeum w Firze albo pozostałości starożytnej Thiry to perełki nie do przegapienia. A dla tych co chcą poczuć klimat wyspy ale bez tłumów tarasujących przejście, Pyrgos, Megalochori czy latarnia morska na południowym skraju wyspy będą najlepszym wyborem.
* Oia - za pocztówkowe wrażenia wzrokowe. Przyjedźcie najlepiej z samego rana, zanim przybędą tłumy.
* Wykopaliska Akrotiri - miasteczko cywilizacji minojskiej a w nim same dziwy * Latarnia morska za Akrotiri - świetny punkt widokowy * Nea Kameni - aktywny wulkan który trochę trudno sobie wyobrazić ale drzemie tam pod nogami * Starożytna Thira - wykopaliska na szczycie z pięknym widokiem * Pyrgos - niewielka wioska na wzgórzu. Relatywnie pusta, nastrojowa. * Megalochori - trochę słabsza niż Pyrgos, ale ma kilka smaczków. * Muzeum archeologiczne w Firze - znaleziska z Akrotiri -do zobaczenia w parze z wykopaliskami. * Rejs po kalderze - fajnie jest zobaczyć Santorini z perspektywy morza, najlepiej na jakimś nie bardzo "upchanym" statku * Skaros Rock - skała "przyłączona" do Imerovigli z pozostałościami (niewielkimi) weneckiej twierdzy. Dobry punkt widokowy. * Imerovigli - nastrój i architektura tak jak w Oia, mniej ludzi * Firostefani - jak wyżej * Port Ammoundi - tłoczny, ale pyszne jedzenie i ma swój urok |
* White Beach - biała plaża dostępna droga szutrową lub od morza. Biała dzięki klifom, ale piasek czarny, wulkaniczny.
* Red Beach - czerwona plaża, może warto zobaczyć jej majestatyczne klify, ale ludzi na tej wąskiej plaży multum. * Palea Kameni - wysepka na kalderze z ciepłym źródłem, który bardziej przypomina błotko. * Fira - stolica wyspy, ruchliwa, tłoczna, nachalna. * Schody Firy - dla sprawnych. Można wziąć kolejkę linowa albo osła (ale szkoda osła). 587 schodów - w dół jeszcze jakoś idzie:) * Paradise Beach - oj było się na dużo lepszych "paradisach", choćby na Thassos * Heart of Santorini - punkt widokowy nawet ok, ale serca to ono nie przypomina * Plaża Perissa i Kamari - nie jesteśmy fanami takich masowych plaż z leżakami i parasolami. Dla nas "no go" |
Fira - schody do starego portu. By dostać się do portu z którego wypływa większość rejsów po kalderze należy wybrać jedną z trzech opcji. Zjazd kolejką linową (6 EUR w jedną stronę), na osiołku (5-6 EUR) lub na piechotę pokonując w upale 587 stopni (nawet są ponumerowane). My wybraliśmy opcję 3. Widoki na Kalderę z tej zygzakującej drogi są bardzo ładne. Nie ma jednak cienia. Biedne zwierzęta też stoją na pełnym słońcu a wszystkie stopnie pokryte są ich odchodami. Osiołków (czy też mułów) jest znacznie więcej niż chętnych na przejażdżkę i liczymy, że to może da do zrozumienia ich właścicielom, że to już nieopłacalny biznes.
W dół schodzi się jako tako, w górę - dla wytrwałych !
W dół schodzi się jako tako, w górę - dla wytrwałych !
Fira i schody widziane z kaldery. Wybraliśmy się na trzy godzinny rejs ze starego portu do Nea i Palea Kameni za 20 EUR od osoby. Na naszym statku było kilkadziesiąt osób. Sa oczywiście inne opcje. Można wybrać sie na przyklad na rejsy katamaranem i odpowiednio wiecej zapłacic. Bardzo popularne są też rejsy z grecką kolacją i oglądaniem zachodu słońca z morza. Wieczorem znaczna liczba pływających jednostek udaje się w okolice Oia, i trwają zwrócone dziobem w kierunku zanurzającemu się w morzu słońcu. Chwilę po zachodzie odbywają się swoiste "regaty" - kto pierwszy do portu Ammoundi - a miejsc do cumowania jest niewiele. Niektóre jachty muszą długo czekać na przybicie do kei.
Nea Kameni - to jeden z obowiązkowych przystanków rejsów po kalderze. Jest to niewielka, niezamieszkała, okrągła wysepka powstała około 450 lat temu w wyniku wybuchu wulkanu. Znajduje się na niej kilka kraterów, z których jeden jest nadal czynny, gdzie do dziś można poczuć podwyższona temperaturę podłoża i zapach siarki. Wulkan ostatnio wybuchł w latach 50-tych XX wieku i obecnie jest mało aktywny. Do krateru prowadzi ścieżka turystyczna o długości ok. 2,5 km i około 130 metrów przewyższenia. Za wstęp trzeba dodatkowo zapłacić, ale ponoć dochód idzie na pracę sejsmologów (a więc szczytne cele). Na wysepce jest bardzo gorąco, sucho i oprócz jednej altany, nie ma tam cienia. Na zwiedzanie wulkanu załóżcie dobre buty, coś na głowę i weźcie wodę. Uważajcie na kapelusze, bo po ilości porzuconych nakryć głowy w kraterze, widać, że wiatr robi tu turystom "psikusy".
Palea Kameni - ciepłe źródła. Drugim przystankiem rejsu po kalderze jest wyspa starsza od Nea Kameni - o czym świadczy sama nazwa. Nea - nowa, Palea - stara Kameni - spalona wyspa. Powstała także w wyniku serii erupcji około 2 tyś. lat temu. Od tego czasu jest nieaktywna. Wyspa jest zamieszkiwana przez jednego mieszkańca, który hoduje na niej kozy. Co te kozy tam jedzą? Oto jest pytanie. W niewielkiej zatoczce znajduje się też biały kościółek św. Mikołaja w stylu cykladzkim i słynne siarkowe źródła, gdzie temperatura dochodzi do 36 stopni, aczkolwiek ta ciepłota nie jest mocno odczuwalna. W rzeczywistości jest to dość zamulone miejsce i pływanie w widocznej na zdjęciu brązowej mazi jest średnią przyjemnością, jednak ponoć to zdrowe. Statki nie dobijają do samego brzegu, więc turyści chcący zakosztować kąpieli muszą wyskoczyć ze statku i do samego źródła dopłynąć wpław.
Imerovigli - widok na skałę Skaros. Imerovigli to jedna z miejscowości na klifie nad kalderą oraz na 10 kilometrowym szlaku łączącym Firę z Oia. Na przejście całej trasy się nie zdecydowaliśmy, ale fragment pomiędzy Firostefani i Imerovigli przebyliśmy parę razy.
Imerovigli jest bardziej kameralne niż Oia i dużo mniej ruchliwe niż Fira. Słynne zachody słońca można tu obserwować z wąskich uliczek, licznych restauracji, lub wprost z wynajętych apartamentów z widokiem na morze, które często mają na tarasie mini baseny - a raczej większe wanny. Przy zachodzie słońca napotkamy panie w powłóczystych sukniach pozujące fotografom, panny młode, zakochane pary i wielu turystów chcących uwiecznić swoja obecność w tym niezwykłym miejscu.
Widoczna na zdjęciu skała Skaros to miejsce dawnej weneckiej warowni. Po trzęsieniu ziemi w połowie XX wieku niewiele z niej zostało. Jednak jako, że zejście do niej jest dość strome a na samej skale nie ma dobrych zabezpieczeń przed osuwającymi się kamieniami, niewielu turystów się tam udaje. Jest to więc spokojniejsze miejsce do kontemplowania zachodu. W naszym przypadku, tuż po zachodzie słońca na Imoravigli zeszły gęste chmury co dało bardzo mroczny, tajemniczy klimat rodem z Władcy Pierścieni. Zamglone Imoravigli i Firostefani było dla nas nowością. Jesteśmy raczej przyzwyczajonych do zawsze słonecznej Grecji oraz jej bezchmurnych wieczorów.
Imerovigli jest bardziej kameralne niż Oia i dużo mniej ruchliwe niż Fira. Słynne zachody słońca można tu obserwować z wąskich uliczek, licznych restauracji, lub wprost z wynajętych apartamentów z widokiem na morze, które często mają na tarasie mini baseny - a raczej większe wanny. Przy zachodzie słońca napotkamy panie w powłóczystych sukniach pozujące fotografom, panny młode, zakochane pary i wielu turystów chcących uwiecznić swoja obecność w tym niezwykłym miejscu.
Widoczna na zdjęciu skała Skaros to miejsce dawnej weneckiej warowni. Po trzęsieniu ziemi w połowie XX wieku niewiele z niej zostało. Jednak jako, że zejście do niej jest dość strome a na samej skale nie ma dobrych zabezpieczeń przed osuwającymi się kamieniami, niewielu turystów się tam udaje. Jest to więc spokojniejsze miejsce do kontemplowania zachodu. W naszym przypadku, tuż po zachodzie słońca na Imoravigli zeszły gęste chmury co dało bardzo mroczny, tajemniczy klimat rodem z Władcy Pierścieni. Zamglone Imoravigli i Firostefani było dla nas nowością. Jesteśmy raczej przyzwyczajonych do zawsze słonecznej Grecji oraz jej bezchmurnych wieczorów.
Imerovigli o zachodzie słońca
Imerovigli po zmroku
Imerovigli widziane ze skały Skaros
Akrotiri to prawdziwa gratka dla miłośników historii. Odkryta w XIX wieku, ale odkopana w małym procencie (szacowane 3%) dopiero w XX wieku miasto minojskie, które daje świadectwo zaawansowania tej dawnej cywilizacji. Kamiennie, kilkukondygnacyjne domy, brukowane ulice, kanalizacja, naturalna klimatyzacja, ciepła woda ze źródeł termalnych, freski na ścianach domostw, pismo linearne. Miasto obejmowało kiedyś 20 hektarów i było zamieszkiwane przez parę tysięcy osób. Mieszkańcy posiadali szerokie kontakty handlowe o czym świadczą znalezione obce przedmioty czy też malowidła ścienne przedstawiające np. małpy, które nie występują w basenie Morza Śródziemnego. Wieki świetności to XX-XVI wiek przed nasza erą (epoka brązu). Właśnie w tym momencie prosperity miasta wybuchł wulkan. Akrotiri zostało opuszczone, a pyły i pumeks przykryły go na wieki. Porównywane jest więc do Pompei, lecz tutaj mamy do czynienia z dużo wcześniejszą cywilizacją. Podczas wykopalisk nie znaleziono także żadnych ciał i kosztowności, z czego wynika, że mieszkańcy zdarzyli się w porę ewakuować.
Przedmioty codziennego użytku, freski, naczynia, odtworzone meble (odlewy gipsowe) można obejrzeć w Firze w Muzeum Archeologicznym. Same wykopaliska w Akrotiri sa zadaszone, więc chronią przed spiekotą, aczkolwiek, jest tam dość duszno. Wejście na wykopaliska jak i parking są płatne.
Przedmioty codziennego użytku, freski, naczynia, odtworzone meble (odlewy gipsowe) można obejrzeć w Firze w Muzeum Archeologicznym. Same wykopaliska w Akrotiri sa zadaszone, więc chronią przed spiekotą, aczkolwiek, jest tam dość duszno. Wejście na wykopaliska jak i parking są płatne.
Red Beach - można dojść do niej na piechotę z parkingu przy wykopaliskach Akrotiri bądź wynająć łódkę, która zabierze Was do "białej" jak i "czerwonej" plaży. Wulkaniczny klif robi wrażenie, ale sama plaża jest dość wąska i zatłoczona. Dojście wąską, niezabezpieczoną ścieżką - są nawet znaki informujące o spadających skałach i niebezpieczeństwie. Plażowicze nie zważając na to w klapkach przeciskają się na plażę. Ścieżka jak i obłożenie plaży widoczne na zdjęciu:)
White Beach - do "białej" plaży można się dostać od wody jak i szutrowa drogą samochodem. Znajduje się nieopodal "czerwonej" plaży a więc na południu wyspy. Nazwa "biała" pochodzi od klifów, piasek-żwirek, jak na całej wyspie jest czarny, wulkaniczny. Jest to plaża zagospodarowana z leżakami i parasolami. Można tu też wynająć kajak.
Latarnia morska za Akrotiri - można do niej dojechać asfaltową drogą a znajduje się na południowo-zachodnim skraju wyspy. Zbudowana pod koniec XIX wieku, jest jedną z najstarszych latarni w Grecji. Nie można jej zwiedzić od środka, ale warto ją odwiedzić dla samych widoków roztaczających się na morze, kalderę i odległe miasteczka, które z daleka wyglądają jak pokrywa śnieżna na klifie. Ponoć jest to świetne i mało oblegane miejsce oglądania zachodów słońca.
Starożytna Thira - w tle Profitis Ilias (567 m. n.p.m.) Do ruin trzeba dojechać meandrującą, wąską drogą na wzgórze Mesavouno (360 m). To na jej szczycie pomiędzy IX wiekiem p.n.e. a 726 naszej ery istniało zamieszkałe miasto, którego nazwa pochodzi od mitycznego władcy wyspy Therasa. W swoich najlepszych latach była to znacząca baza wojskowa i morska. Z czasem (już w III wieku naszej ery) mieszkańcy zaczęli się przenosić nad brzeg morza, gdzie żyło się im wygodniej.
Na tym rozległym terenie możemy zobaczyć pozostałości garnizonu, agory, teatru, łaźni, świątyń, cmentarza, części mieszkalnej z brukowanymi ulicami i kanalizacją. Wszystko zbudowane zostało z wapienia. Podobnie jak na innych wyspach, miasto na szczycie wzgórza było idealnym punktem obserwacyjnym jak również, było trudne do zdobycia szczególnie w czasach częstych napadów pirackich.
Wiele znalezisk z tego miejsca można obejrzeć w Firze w muzeum archeologicznym, w tym figurę Apolla z Thery.
Chcąc zwiedzić pozostałości starożytnej Thiry, koniecznie weźcie nakrycie głowy i wodę - nie ma tu cienia a żar leje się z nieba.
Na tym rozległym terenie możemy zobaczyć pozostałości garnizonu, agory, teatru, łaźni, świątyń, cmentarza, części mieszkalnej z brukowanymi ulicami i kanalizacją. Wszystko zbudowane zostało z wapienia. Podobnie jak na innych wyspach, miasto na szczycie wzgórza było idealnym punktem obserwacyjnym jak również, było trudne do zdobycia szczególnie w czasach częstych napadów pirackich.
Wiele znalezisk z tego miejsca można obejrzeć w Firze w muzeum archeologicznym, w tym figurę Apolla z Thery.
Chcąc zwiedzić pozostałości starożytnej Thiry, koniecznie weźcie nakrycie głowy i wodę - nie ma tu cienia a żar leje się z nieba.
Pozostałości starożytnej Thiry.
Widok na Santorini z Profitis Ilias. Na ten najwyższy szczyt wyspy (567 m. n.p.m.) wjeżdża się znacznie łagodniej niż do starożytnej Thiry z miejscowości Pyrgos. Nazwa góry pochodzi od założonego tam klasztoru z XVIII wieku, pod wezwaniem świętego Eliasza. Niegdyś mający duże znaczenie jako twierdza i szkoła, ucierpiał znacznie w czasie trzęsienia ziemi w połowie XX wieku. Obecnie można odwiedzić tu prowadzone przez mnichów muzeum (niestety zamknięte w czasie naszej wizyty), kościółek oraz nabyć lokalne produkty.
Na szczycie znajduje się też mocno popadająca w ruinę baza wojskowa i szereg anten nadawczych. Widok na całą wyspę przepiękny.
Na szczycie znajduje się też mocno popadająca w ruinę baza wojskowa i szereg anten nadawczych. Widok na całą wyspę przepiękny.
Pyrgos - spokojna miejscowość, dawna stolica wyspy. Zbudowana na stoku Profitis Ilias, wraz z średniowieczną wenecką twierdzą zapewniała bezpieczeństwo mieszkańcom. Po twierdzy niewiele zostało, tak jak po pozostałych czterech warowniach na wyspie. Wąskie, pnące się w górę uliczki, białe domy i kościoły a nad nimi niebieskie niebo - kwintesencja Grecji. Pyrgos nie jest zatłoczone przez turystów a samych mieszkańców jest obecnie około pięciuset. Warto się tu wybrać by zobaczyć trochę inną twarz Santorini.
Pyrgos
Plaża Paralia Koloumpo - mało popularna, niezatłoczona, dość rozległa. Znajduje się na północy wyspy. Imponujące klify są piękne szczególnie oświetlone popołudniowym słońcem. Nie wyczytaliśmy nigdzie by była to plaża dla nudystów, aczkolwiek przy każdej wizycie spotkaliśmy ich tam kilku.
Port Ammoundi - to porcik tuż poniżej Oia. Schodzi się do niego zaśmieconą, zakorkowaną i ogólnie mało estetyczną drogą, ale na końcu trasy czeka nagroda. Zza skał wyłania się malownicze miejsce, pełne kolorowych, rozświetlonych tawern; gdzie małe łódki kołyszą się na wodzie a na klifie góruje Oia (wraz z pozostałościami twierdzy, gdzie turyści przybywają oglądać zachody słońca). Jedzenie jest tu przepyszne i najlepiej zarezerwować wcześniej stolik. Port jest też równie uroczy za dnia jak i po zmroku.
Minusem jest to, że katamarany wynajmowane na rejsy po kalderze, tuż po zanurzeniu się słońca w morzu na pełnej parze płyną do portu by wyładować turystów na których czekają już podstawione busy. Jest przy tym dużo przepychanek i rozgardiaszu. Kto pierwszy ten lepszy - zakłóca to nieco charakter tego miejsca.
Minusem jest to, że katamarany wynajmowane na rejsy po kalderze, tuż po zanurzeniu się słońca w morzu na pełnej parze płyną do portu by wyładować turystów na których czekają już podstawione busy. Jest przy tym dużo przepychanek i rozgardiaszu. Kto pierwszy ten lepszy - zakłóca to nieco charakter tego miejsca.
Port Ammoundi
Port Ammoundi nocą
Oia - ponoć poprawnie należy wymawiać "Ija". Położona jest na północnym krańcu wyspy, na 150 metrowym klifie. Jest to najbardziej znana wioska na wyspie. To tu ciągną tłumy ku kontemplacji zachodów słońca; to tu robią sobie sesje panie w kolorowych sukniach; to tu każdy zakątek wygląda jak pocztówka. Po trzęsieniu ziemi w 1956 roku, kiedy większość zabudowań na wyspie została zniszczona, Oia odrodziła się już jako ośrodek turystyczny z eleganckimi apartamentami, basenami, galeriami, restauracjami. Mało tu więc "greckiej autentyczności". Ale w przeszłości, Oia była wioską żeglarzy. Kapitanowie mieli tu pokaźne, zdobione posiadłości, a ich załogi mieszkały w mniejszych często wydążonych w skale domach. Miejscowość dysponowała flotą statków handlowych, przewożących rozmaite towary, w tym produkowane tu wino czy wulkaniczny pumeks. Jeszcze wcześniej, w średniowieczu, wenecjanie zbudowali tu jedną ze swoich twierdz, która przetrwała w niewielkim fragmencie do dnia dzisiejszego, gdyż trzęsienie ziemi urwało klif na której stała. Taki sam los spotkał kościół Panagia Platsani, obecnie odbudowany w centralnym punkcie miasta.
Jeśli nie chcecie się przeciskać wąskimi uliczkami i manewrować aparatem tak by nie ująć obcych ludzi na drugim planie, wybierzcie się do Oia wcześnie rano. Wtedy można będzie w pełni docenić wyjątkowość tego miejsca z jej cykladzką architekturą - bielone domy, okrągłe kopuły kościołów, wiatraki, wąskie uliczki pnące się w górę i dół....no i morze, niebo i słońce.
Jeśli nie chcecie się przeciskać wąskimi uliczkami i manewrować aparatem tak by nie ująć obcych ludzi na drugim planie, wybierzcie się do Oia wcześnie rano. Wtedy można będzie w pełni docenić wyjątkowość tego miejsca z jej cykladzką architekturą - bielone domy, okrągłe kopuły kościołów, wiatraki, wąskie uliczki pnące się w górę i dół....no i morze, niebo i słońce.
Oia
Oia
Oia
Oia
Oia
Megalochori ("duże miasto")- tradycyjna wioska zbudowana w XVII wieku, obecnie zamieszkała przez mniej niż 500 osób. Oczywiście, jak inne wioski na wyspie, ucierpiała w czasie trzęsień ziemi, ale została odbudowana w starym neoklasycystycznym stylu. Mieszkali tu niegdyś kupcy eksportujący wino Vinsanto. Domy posiadają więc solidne drzwi, wysokie mury, wewnętrzne podwórka a także wydrążone w skale piwnice do przechowywania tych trunków. Centralnym punktem wioski jest rynek z kawiarniami, tawernami, przyjemnie zacieniony rozległymi drzewami. Miasteczko znane jest także dzięki uwiecznionej na zdjęciu dzwonnicy. Wkoło miasteczka rozciągają się winnice a do klifu i kaldery można dojść w parę minut. Jest tu bardzo ładny punkt widokowy z kapliczką św. Mikołaja na zboczu klifu i tzw. "sercem Santorini" czyli otworem w wapiennej skale, który kiedyś może był w kształcie serca, obecnie jest raczej okrągły, ale tak czy siak ciekawe to miejsce.
Megalochori
Firostefani ("korona Firy") to miejscowość na klifie kaldery położona pomiędzy Firą a Imerovigli. Miejscowości połączone są szlakiem pieszym. Te same białe domy, wąskie uliczki i cudne widoki a ludzi mniej niż w Firze czy Oia. Na granicy Firy i Imerovigli znajduje się też żeński zakon św. Mikołaja z XVII wieku gdzie można odwiedzić muzeum etnograficzne i kolekcję starych ikon.
Trasę miedzy Firostefani a Imoravigli przebyliśmy parę razy przy zachodzie słońca i po zmroku. Są tam fragmenty nieoświetlone, a ścieżka jest wąska. Jest to jednak przyjemny spacer i widoki zmieniają się co chwilę. Wybór restauracji po drodze jest szeroki, choć w niektórych trzeba uważać na ceny. Santorini jest na pewno ogólnie droższa niż inne wyspy greckie, ale nadal nie jest to poziom cen Europy Zachodniej.
Trasę miedzy Firostefani a Imoravigli przebyliśmy parę razy przy zachodzie słońca i po zmroku. Są tam fragmenty nieoświetlone, a ścieżka jest wąska. Jest to jednak przyjemny spacer i widoki zmieniają się co chwilę. Wybór restauracji po drodze jest szeroki, choć w niektórych trzeba uważać na ceny. Santorini jest na pewno ogólnie droższa niż inne wyspy greckie, ale nadal nie jest to poziom cen Europy Zachodniej.
Firostefani